skylla skylla
47
BLOG

O przeżywaniu żałoby czyli co mnie boli.

skylla skylla Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Próbowałam dziś sobie odpowiedzieć na pytanie, czym jest żałoba. Cieszę się niezmiernie, że nie znam tego terminu z własnego doświadczenia, bo póki co w mojej rodzinie i wśród najbliższego otoczenia wszyscy cieszą się dobrym zdrowiem, nikomu nie przydarzył się żaden wypadek - i oby tak dalej.

Moje rozważania wywołane zostały wydarzeniami, które niestety przyszło mi obserwować. Zdarzyła się tragedia, zginęło naraz mnóstwo osób - w dodatku osób znanych, zasłużonych, istotnych dla kraju. Naturalnym następstwem tego smutnego faktu było ogłoszenie żałoby narodowej. Żałoba została ogłoszona.

I CO?

Wracam do pytania: czym jest żałoba? Czyż nie jest stanem smutku, bólu, żalu, cierpienia? Czy nie wymaga chwili zadumy, refleksji?

Nawet jeśli nie przeżywamy jej osobiście – bo to przecież nie „moi bliscy” zginęli, czyż ogłoszenie żałoby narodowej nie oznacza, że - jako część tego  narodu, powinniśmy uznać ją za „swoją żałobę”?

Albo inaczej – jako istoty  myślące (wydawałoby się), wyróżniające się wśród innych istot żywych posiadaniem uczuć  wyższych - możemy mieć problem z przeżywaniem żałoby chociażby w odruchu zwykłej  empatii?

Albo jeszcze inaczej – jako istoty społeczne, wychowane w duchu tradycji (kolejny raz napiszę: wydawałoby się)  – czy też w postawie szacunku wobec innych istot, zwłaszcza w majestacie śmierci, możemy mieć jakikolwiek problem z oddaniem im swojego hołdu i uczczeniem ich pamięci?

JAKA JEST ODPOWIEDŹ?????

Po pierwsze: wszczynanie dzikich dyskusji, z ziejącymi nienawiścią argumentami udowadniającymi bezsporną winę tych czy owych jako sprawców sobotniej tragedii. Po drugie: kłótnie o zasadność pochówku tu czy tam – bo przecież niby z jakiej racji tam, a dlaczego nie tu, czy aby te zwłoki zasłużyły na to, żeby je pochować w tym czy tamtym miejscu i dlaczego? Po trzecie: usłyszałam ostatnio w sklepie tekst jednej paniusi, że „dobrze się stało, bo przynajmniej pasożytów w narodzie mniej”, po czwarte: wielokrotnie już (chociaż od tragedii minęło zaledwie kilka dni) spotkałam się z marudzeniem: „ o jeeeeeeju, ciągle tylko w TO telewizji , w radio to samo, w gazecie też, mam już  dosyć, co mnie obchodzi, że jakaś tam stewardessa była taka czy siaka”.

Starałam się zamykać na to uszy. Bo po co się denerwować, na idiotów nie ma rady.

Ale:

Jeżeli mówią to ludzie – wstyd mi, że jestem człowiekiem!

Jeżeli mówią to Polacy – wstyd mi, że jestem Polakiem!

Może – wierząc od zawsze w dobrą naturę ludzką, siłę tradycji i wzajemny szacunek – byłam skrajnie naiwna, ale jednak strasznie mi ciężko na sercu, że takie sytuacje, opinie, zachowania - zabijają moją wiarę w człowieka.

skylla
O mnie skylla

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości